Wywiad z cyklu rozmów o wpływie rękodzieła na ludzką psychikę. Odpowiedzi na pytania udzieli Małgorzata Kowal, tworząca lukrowane dekoracje artystyczne. Właścicielka pracowni artystycznej: „Ręka w lukrze Gosi”.
Możesz opowiedzieć nam skąd pomysł na rękodzielniczy biznes idlaczego akurat wybrałaś lukrowane dekoracje? –
Czysty przypadek…Zaczęło się od zawirowań życiowych, po których zostałam sama z niepełnosprawnym synkiem i w sytuacji, która nie pozwalała na pracę na etacie. Musiałam wymyślić sobie zajęcie, które pozwoli mi na pracę w domu i jednocześnie pracę, pozwalającą na zajmowanie się synem 24/7. Częste wyjazdy do szpitali, rehabilitacje również ograniczały moje możliwości.
Wtedy pojawiły się pierniki. Pierwsze wykonałam na komunię chrześniaka, potem okazjonalnie robiłam coś dla rodziny i znajomych. Po przysłowiowym kopniaku od siostry Ani pokazałam to, co robię szerszemu gronu i posypały się pierwsze zamówienia… Jestem samoukiem i do wszystkiego dochodziłam sama, uczyłam się oglądając zagranicznych twórców na You Tube.
Na Twoim fanpage’u widać, że zwracasz dużą uwagę naindywidualne potrzeby klientów. Czy taka postawa, Twoim zdaniem może być źródłem sukcesu i satysfakcji rękodzielnika?
Zawsze lubiłam robić nowe rzeczy, nietypowe. Każde takie zamówienie, to swego rodzaju wyzwanie, w którym się sprawdzam. Sprawdzam ,czy dam radę, próbuję nowych rozwiązań, nowych kompozycji. Każdy taki projekt poszerza moje możliwości, rozwijam się, a to daje z kolei wiele satysfakcji. Indywidualne projekty i podejście do klienta jest niezwykle ważne, zawsze stawiałam je na pierwszym miejscu.
Chcę, by klient przychodzący do mnie czuł się wyjątkowo a to, co dla niego wykonuję było niepowtarzalne, spersonalizowane, takie tylko dla niego. Komplementy takich klientów łaskoczą moje ego i dają siłę do nowych i śmiałych projektów.
Jakie są opinie Twoich klientów? Czy mają one duży wpływ na Twoją motywację?
Wszystkie miłe słowa, pochwały są ogromną motywacją do nowych wyzwań. Mają one wielki wpływ na dalszą pracę. Dodają skrzydeł i zachęcają do jeszcze cięższego wysiłku. Jestem wdzięczna każdej osobie, która poświęci choć chwilę, by zatrzymać się i napisać, czy to komentarz, czy choćby wrzucić jakąś sympatyczną buźkę, bo wtedy wiem, że to, co robię jest zauważane, doceniane, że kierunek w którym podążam jest tym dobrym….
Poszerzająca się z dnia na dzień grupa moich klientów, również pozytywnie wpływa na to, czym się zajmuję, przecież dzięki nim jestem tutaj i mogę cieszyć moimi ciachami coraz to nowe osoby.
Czy otrzymujesz wsparcie od bliskich osób w swojej rękodzielniczej działalności? Jeśli tak, to na czym ono polega?
Z tym bywa różnie…Czasem to wsparcie jest duże i daje ulgę, mogę się wtedy skupić na mojej pracy, nie myśląc o niczym innym, bo bliscy ogarną za mnie pewne rzeczy, których ja już nie muszę robić. Mogę liczyć na siostry i mamę, które pomagają choćby w takich rzeczach jak pakowanie, czy wprowadzanie adresów do systemu wysyłkowego.
Uwielbiam nasze burze mózgów, gdy potrzebuję napisać jakiś post, a nic mi się w danym momencie nie klei. To wsparcie jest bezcenne i bardzo je szanuję. Bywa czasem też momenty, w których łapie mnie poczucie braku zrozumienia. Zwłaszcza w bardzo ciężkich i pracowitych dniach, gdy jestem zabiegana, zapracowana a zachowanie najbliższych jest czasem męczące, odrywa mnie od pracy, wybija z rytmu. Na szczęście, to się zdarza rzadko i jest normalną sprawą, która przydarza się chyba każdemu.
Jak Ty się czujesz jako artystka? Co daje Ci największą radość w twórczej pracy?
Czy jestem artystką…nie wiem. Ja po prostu robię to, co kocham, w najlepszy sposób, jaki potrafię. Rękodzielnikiem jestem całkiem niezłym, wskazują na to moi klienci, fani…Coś, co daje mi najwięcej radości w mojej pracy, to wszystkie wiadomości kipiące zachwytem, to zdjęcia zadowolonych osób obdarowanych moimidziełami, to filmiki z dzieciaczkami, których buźki promienieją na widok moich pierniczków, to osoby wracające nie raz i nie dwa po kolejne cudeńka które robię. Na samą myśl serce się raduje.
Próbowałaś także innych technik rękodzielniczych? Czy jakaś inna twórcza forma także przypadła Ci do gustu?
Próbowałam malowania na porcelanie i na szkle. Tym zajmuje się moja siostra, z którą czasem współpracuję. Jako pierwsze wprowadziłyśmy na rynek połączenie tych dwóch dziedzin rękodzielniczych, tworząc nietuzinkowe, spójne zestawy pierniczków zdobionych artystycznie i ręcznie malowanej porcelany.
Bardzo podoba mi się malowanie, jest pokrewne temu, co robię, choć techniki są diametralnie różne… Gdy mam czas, to bawię się w ten sposób dla relaksu. Chciałabym spróbować jeszcze malowania obrazów lub malowania na tkaninach.
Czy widzisz w rękodziele potencjał dla dzieci i młodzieży? Czy warto ich zachęcać do tego typu zainteresowań i jak mogliby na tym skorzystać?
Oczywiście, że widzę. Rękodzieło rozwija kreatywne myślenie, pomaga w szukaniu innych rozwiązań, ćwiczy cierpliwość…Same pozytywy, tym bardziej dla dzieci i młodzieży. Warto zachęcać każdego do próbowania sił w takich dziedzinach, z czasem może okazać się, że złapią bakcyla a jeśli nie, to zawsze kupa fajnej zabawy, przy okazji której można się pobrudzić i stworzyć coś wspaniałego.
Czy jest coś w rękodziele co w Twojej opinii uznajesz za negatywne?
Tak, jest jedna rzecz z którą się czasem spotykam i to nie tylko od potencjalnych klientów , ale również zauważam ją u rękodzielników, mianowicie niedocenianie ręcznej pracy, tej wykonywanej przez innych, lub co gorsza swojej. Niska samoocena wśród rękodzielników źle wpływa na nich samych i na to, co tworzą. Źle wpływa na środowisko rękodzielnicze i niesie straty nie tylko finansowe, ale również wizerunkowe.
Nisko oceniana ręczna praca przez osoby, które chcą coś kupić a nie doceniają ogromu pracy włożonej w rękodzieło podcina skrzydła rękodzielnikom. Wszak rękodzieło, to luksus i niestety nie jest dla każdego. Więc włożone w te prace czas, serce, pasja, godziny ćwiczeń, próby i błędy popełniane, by dojść do perfekcji powinny być cenione a nie zawsze tak jest.
Poziom Twoich prac już jest wysoki, jednak co myślisz o dalszym rozwoju? Czy planujesz jeszcze czymś zaskoczyć swoich klientów?
W rękodzielniczym świecie nie można się zatrzymać, trzeba cały czas walczyć, by utrzymać swą pozycję, by zdobywać nowych klientów, by wciąż zaskakiwać. Trzeba cały czas doskonalić swoje zdolności, uczyć się i próbować nowych rzeczy. Głowę mam pełną przeróżnych pomysłów, tylko doby nie da się rozciągnąć, by móc to wszystko zrobić. Staram się mimo wszystko i czasem rzeczywiście udaje się stworzyć coś innego, nieszablonowego, coś, co pozostawia w osłupieniu… na tym polega moja praca.
Jakie rady dałabyś ludziom, którzy chcą szukać szczęścia, właśnie poprzez działalność rękodzielniczą?
Przede wszystkim, jeśli decydują się na rękodzieło i działanie w tym środowisku, muszą uzbroić się w ogromne pokłady cierpliwości, która potrzebna będzie do tworzenia, ćwiczeń, osiągania perfekcji,do pracy z klientem, do zdobywania pierwszych pochwał i zadowolenia z samych siebie. Przyda się również samozaparcie i upór w dążeniu do celu.
Ważne jest cenienie swojej ciężkiej pracy, takiej często po nocach, która męczy i wystawia nas samych na próbę. Istotnym jest również dokształcenie się w przybocznych dziedzinach, które pomogą w działaniu, jak handel, znajomość social media, znajomość rynku, reklama. Ktoś, kto nie ma pojęcia w powyższych dziedzinach będzie miał nie lada orzech do zgryzienia, by się przebić, ale jeśli kochać będzie to, na co się zdecydował, to już połowa sukcesu ….
Zdjęcia pochodzą z Ręka w Lukrze Gosi Pracownia artystyczna