Mówi o sobie – dziewczyna z małego, zielonego miasteczka, znajdującego się w sercu Bieszczadzkich lasów, tworząca obecnie na Podlasiu :). Z wykształcenia leśnik, z zamiłowania entomolog, samouk tokarstwa, rzeźby i obróbki drewna. Prywatnie mama niesfornego 2-latka, żona człowieka z lasu, posiadaczka kota i sowy. Marka Nature Core powstała z potrzeby pokazania, że drewno to materiał z duszą, historią i niezwykłą mocą. Z pozornie zwykłego kawałka drewna, stara się wydobywać to co najlepsze i tworzyć niebanalną biżuterię, eleganckie długopisy, pióra oraz inne leśne artefakty.
Od kiedy trwa Twoja przygoda z rękodziełem i od czego się rozpoczęła?
Wychowywałam się w pięknym, zielonym miejscu jakim są Bieszczady. Tam zrodziła się miłość do lasów, natury i otaczającego świata, która niezmiennie jest moją inspiracją. Skończyłam Technikum Leśne w Lesku, następnie studia magisterskie w Warszawie i tak stałam się Leśnikiem.
Pierwsze rękodzieło tworzyłam już na studiach. Były to kolczyki z motyli! Tak! Prawdziwych, egzotycznych motylich skrzydeł, które wcześniej hodowałam. Ale bez obaw, owady nie były zabijane, wykorzystywałam materiał z tych owadów, które dożyły swojego czasu. Oprócz biżuterii, malowałam porcelanę, grawerowałam w szkle oraz wypalałam w drewnie.

Wszystko jednak miało wspólny mianownik- Inspiracja z NATURY. Tak powstawały lampki z wygrawerowanymi górami, szklane komplety ptaków czy okrzyknięta na grupach rękodzielniczych „Dieta Cud”- czyli malowane pająki 3D na talerzach (śmiech).
Dziś, po ponad 12 latach, ukierunkowałam się w obróbce drewna. Nature Core powstało z potrzeby pokazania, że drewno to materiał z duszą, historią i niezwykłą mocą. I tak od 4 lat tworzę drewniane obrączki, pióra wieczne, długopisy, maszynki do golenia czy męskie muszki, które stają się leśnymi talizmanami dla nowych właścicieli.

Z czego czerpiesz najczęściej inspiracje do swoich projektów?
Zdecydowanie jest to las, natura, żywioły oraz mitologie. Mitologie fascynują mnie od dłuższego czasu, zwłaszcza słowiańska, celtycka oraz nordycka. Wszystkie opierają się na różnego rodzaju kulcie drzew, roślin czy zwierząt. W ubiegłym roku ruszyła nawet moja pierwsza kolekcjakolekcja celtycka, gdzie dobiera się drewno wg daty urodzenia. Celtowie wierzyli, że posiadanie przy sobie fragmentu „swojego” drzewa urodzeniowego, przynosi harmonię i spokój.

Tak też można stworzyć swój długopis szczęścia. Wraz z długopisem trafia do nowego właściciela charakterystyka, co dane drzewo o nim mówi…. I całkiem poważnie, wiele osób pisze do mnie później ze dziwieniem, ile z tego się sprawdza! Przy tworzeniu pomaga fakt, że mieszkam w lesie, więc nieustająco jestem otoczona inspiracją.
A zamiast delektować się poranną kawą i planować kolejny twórczy dzień, toczę z sarną wyścigi, kto pierwszy dopadnie przydomową sałatę (śmiech).

Czy najbliżsi podzielają Twoją pasję i uczestniczą w jakimś stopniu w Twojej twórczości?
Mam to ogromne szczęście, że mój mąż podziela moją miłość do drewna…. Chociaż nie zawsze przyjmuje z entuzjazmem moje nowe pomysły (śmiech). Zwłaszcza, jak wypuszczam coś nowego dla Panów.
Jest moim pierwszym testerem, recenzentem i krytykiem. Tak naprawdę, jest moim ogromnym wsparciem. Sam jest leśnikiem, więc oprócz wiary w moje projekty, zawsze służy mi techniczną pomocą z zakresu wiedzy o surowcu. Jeśli chodzi o sam biznes, na początku wierzył w niego bardziej niż ja i pchał mnie do przodu.
Nie mogłabym tutaj nie dodać, że ma też swój autorski produkt, który kradnie serca klientów – pudełko kłodę na moje pióra i długopisy. Są to pudełka, które wyglądają jak drewno prosto z lasu. Idealne dopełnienie leśnych artefaktów. Reszta rodziny kibicuje i wspiera od samego początku. Wiem, że bez nich, bym nie była w tym miejscu, gdzie dziś się znajduję.

Jak oceniasz branżę rękodzielniczą w Polsce? Wielu młodych twórców, czytając ten wywiad, może pomyśleć – też tak chcę! Bo przecież każdy rękodzielnik, stojąc na początku twórczej drogi marzy o uznaniu, podziwie, rozpoznawalności własnej marki. Co poradziłabyś dziś tym młodym ludziom, z perspektywy Twojej kariery artystycznej?
Budujące jest to, że rękodzieło w Polsce ewoluuje. Właściwie to zmienia się jego postrzeganie. Mam porównanie z Wielką Brytanią, gdzie jakiś czas mieszkałam i prowadziłam firmę. Dużym dla mnie zaskoczeniem było, że w Polsce ludzie się zwyczajnie nie cenią.
Wiele produktów jest sprzedawaych tylko za zwrot kosztów, a czasami mam wrażenie, że nawet i na to nie starcza. To niestety rzutuje na ogólne postrzeganie rękodzieła.
W Wielkiej Brytanii, na jednym z targów było stoisko genialnego artysty, który rzeźbi łyżki. Produkt niezwykły, ale cena też nie na przeciętną kieszeń- 1 łyżka w cenie ok 7 tys funtów! Zaskoczeniem było, że ludzie nie negocjowali, nie byli oburzeni ceną, wręcz przeciwnie- wszystko schodziło na pniu!

Obecnie widzę, że w Polsce zaczyna dochodzić, zarówno do twórców jak i samych
kupujących, że rękodzieło to produkt premium. Oczywiście, za tym również bezapelacyjnie powinna
iść w parze jakość!
Sam fakt, że rękodzielników na rynku przybywa, świadczy o tym, że zaczyna być doceniane. Powstają
sklepy, warsztaty, miejsca z rękodziełem, coraz więcej targów, czy wystaw. Wszystko umacnia obraz
rękodzielnika jako artysty i każdy z nas powinien dbać o ten wizerunek.

Co bym poradziła młodym ludziom? Przede wszystkim życzyłabym wytrwałości. Zbudowanie
marki rękodzielniczej to naprawdę ciężka praca. Ale da się! Kluczem do sukcesu jest wbicie się w
niszę z oryginalnym, autorskim produktem i umiejętne go wypromowanie.
Tutaj w pierwszej kolejności zadanie domowe- określić co i dla kogo chcecie tworzyć, czyli poznanie klienta idealnego. Mając taką wiedzę, to połowa sukcesu prowadzenia właściwego dialogu. Dzięki temu można się
dowiedzieć jakich kanałów używać, by do niego trafić, oraz w jaki sposób prowadzić komunikację, by
KIient zechciał kupić Wasz produkt.

Oprócz tego, zdecydowanie poradziłabym, by się cenić. Cenić siebie, swój czas, produkt i swoje umiejętności.
I na koniec, mniej się przejmować, więcej w siebie wierzyć i być pewnym tego co się tworzy! To jest
to, czego mi brakowało na samym początku i gdyby nie wsparcie bliskich, na pewno bym dziś tego nie
pisała, a czytała kolejny raz rady, jak zacząć.

Z jakimi stereotypami musi dziś walczyć sektor rękodzielniczy? Czy obserwujesz pozytywne
zmiany w obszarze postrzegania rękodzieła w społeczeństwie, czy wręcz przeciwnie, wciąż trzeba
udowadniać, że rękodzieło może stać się pełnoprawnym zajęciem i na jego kanwie można zbudować
świetnie prosperującą markę, a nawet własną społeczność w social media?
Nie znam rękodzielnika, który nie spotkał się z mniej przyjemnymi uwagami odnośnie swojej
rękodzielniczej działalności. Bardzo często, zwłaszcza nim moje produkty zaczęły być rozpoznawalne,
słyszałam uwagi „masz fajnie, siedzisz w domu, nic wielkiego nie robisz, a zarabiasz”, albo w chwili
negocjacji ceny, klient potrafił napisać, że jak robię to co lubię, to nie muszę na tym zarabiać.
Oczywiście takich „perełek” jest bardzo dużo.
Niestety stereotyp, że rękodzieło to produkt wykonywany po godzinach, dla wypełnienia czasu, jest bardzo krzywdzący. Podobnie jak to, że rękodzielnik coś dłubie i w sumie niewiele musi przy tym potrafić. Przecież w rzeczywistości to są godziny ciężkiej pracy.

Obecnie, by sprzedać produkt, oprócz bycia twórcą, trzeba być: dobrym fotografem, grafikiem, scenarzystą, monterem, księgowym, copywriterem itd…. Równocześnie nie
zapominając, że jest się żywym człowiekiem, a marka to my, nie bot. Do tego dochodzą godziny na
kontakt z klientem, maile, faktury, czy pakowanie.
Pozytywny jest fakt, że sposób postrzegania rękodzieła zaczyna się zmieniać. Na pewno nie jest to proces szybki, jednak ludzie zaczynają być zmęczeni wszechobecną chińszczyzną, równocześnie pragnąc unikatów, czegoś wyjątkowego i wykonanego w Polsce!

Gdzie warto zajrzeć, by móc obejrzeć i ewentualnie kupić wykonywane przez Ciebie prace?
Moimi głównymi kanałami kontaktowymi jest fanpage
NatureCore.lesneartefakty, Instagram @naturecore_lesneartefakty oraz strona
internetowa www.naturecore.pl (chociaż obecnie w przebudowie).
To takie moje miejsca, gdzie zawsze można napisać, zapytać o wszystko i zobaczyć przykładowe
prace. Oprócz tego, na fanpage co 2 piątek tworzę naturalne ciekawostki, gdzie można poczytać o
niezwykłym świecie natury, nauczyć się rozpoznawać drzewa po pędach czy drewnie, lub pobrać
przepis na leśne smakołyki. Jeśli lubicie słodkości to koniecznie zajrzyjcie po przepis na sernik z lilaka
Oprócz tego można znaleźć mnie na portalu naturalnabogini.pl oraz stacjonarnie w Maciejówce Borki
i sklepie z rękodziełem w Poznaniu.