Przejdź do treści

Błażej Danielewicz z certyfikatem HANDMADE YOUTH AMBASSADORS Programme

Propagator sztuki String Artu, właściciel marki String Art Nuance, specjalista w malowaniu realistycznych obrazów i porttretów przy pomocy nici. Z rękodziełem związany od najmłodszych lat.

Jaki był pierwszy impuls, który skierował Cię na drogę artystyczną?

Moim pierwszym impulsem, a w zasadzie impulsami byli moi rodzice oraz moje rodzeństwo. Tata  całe życia pracował jako stolarz więc doskonale widziałem od małego co to jest młotek, gwoździe, jak pachnie kiedy w pomieszczeniu szlifowane jest drewno. Potrafił wyczarować schody, drzwi (takie z łukiem, mega trudne) i wszystko co potrzebne było w domu.

Mama zawsze pomagała mi i rodzeństwu kiedy szukaliśmy jakiegoś twórczego zajęcia, dorastaliśmy w czwórkę w latach 90-tych, bez komputera, gry telewizyjnej czy telefonu komórkowego. Mam dopiero 31 lat, ale już widzę jaka przepaść technologiczna dzieli nas od tamtych czasów. Z rodzeństwem zawsze wymyślaliśmy jakieś zabawy, prawie wszystkie wiązały się ze stworzeniem czegoś.

Czy na dworze, czy w domu, nigdy się nie nudziliśmy z Danielem, Anią i Moniką (w 2006 dołączyła do nas Karolina, ale to już bardziej nowożytna historia).

Moi rodzice nigdy nie odmówili mi pomocy, nawet kiedy byli bardzo zajęci, jak potrzeba było poszukać bibuły to mama zawsze znalazła bibułę albo jakieś rozwiązanie, podobnie tata zawsze znalazł czas, żeby przygotować ze mną karmnik albo zrobić dla mnie deseczki do mojego majsterkowania (oczywiście wtedy jeszcze nie string artowego).

Można powiedzieć, że dorastałem w skromnych warunkach ale miałem bogate dzieciństwo 😉 Rodzice nas nie ograniczali, mogliśmy wszystkiego spróbować. Już jako mały chłopiec potrafiłem zrobić szopkę na plastykę, prostą instalację elektyczną czy wyszyć wzór haftowany na płótnie.

Rola rodzica w kształtowaniu pociągu do szukania kreatywnych zajęć, a także rozwiązań jest nieoceniona i pamiętam o tym cały czas, samemu będąc teraz tatą mojej kochanej córki Małgosi.

Do zajęcia się String Artem i założenia mojej marki String Art Nuance na poważnie skłoniły mnie 2 okoliczności. Pierwsza to pozytywny odbiór pierwszych prac, także wcześniejszych moich projektów, które związane były z różnymi technikami. Rzeźbiłem w drewnie, wykonywałem customizowane plakaty, zajmowałem się fototransferem na drewnie, zawsze coś tworzyłem.

Technikę String Art poznałem w 2015 roku i od razu się zakochałem.

Do 2020 stworzyłem kilka prac i jeszcze przed pandemią podjąłem kroki, aby profesjonalizować moje działania. I tu dochodzimy do do drugiej okoliczności, czyli sytuacji z jaką borykamy się od zeszłego roku, a chodzi mi konkretnie o korona wirusa. To długa historia, ale nie będę Was zanudzał 😉

Już w momencie kiedy dowiedziałem się o 3 miesięcznym postoju w pracy (pracuję jako inżynier jakości w ogromnej firmie produkcyjnej) zdecydowałem, że muszę wykorzystać ten czas, aby rozwinąć się jak tylko mogę pod kątem tworzenia, lepszego warsztatu pracy, wypracowania własnego stylu, ale również pod kątem publikowania treści oraz mojej twórczej drogi.

Efekty możecie zobaczyć w moich miejscach w sieci 😉  

Czy projekty planujesz w oparciu o zaplanowane decyzje, czy też raczej efekty końcowe bywają kwestią nagłego pomysłu, chwili, impulsu, niespodziewanej inspiracji?

Na początku wyglądało to dokładnie jakby strzelił we mnie piorun pomysłu. Pomysł wpadał do głowy i od razu zastanawiałem się co dokładnie będę potrzebować do realizacji tego projektu. Ja ogólnie działam szybko, tzn czas reakcji od zawsze był u mnie krótki.

Co nie znaczy, że działam bez namysłu, co to to nie. Wykorzystuję każdą chwilę wolnego czasu aby robić taką jednoosobową burzę mózgów zastanawiać się co może pójść nie tak, co mogę sknocić, jak zachowa się dany materiał w projekcie, jakie nici będą najlepsze i co najważniejsze jakie kolory zastosować, aby wyszło tak jak widzę to oczyma wyobraźni.

Po już prawie roku bardzo intensywnego tworzenia skupiam się bardziej na projektach na zlecenie, nie muszę już przygotowywać prac do port folio, one rozbudowuje się już samo poprzez pomysły moich klientów. Moja głowa jest jeszcze pełna inspiracji, teraz już zdecydowanie bardziej planuję co i kiedy będę w stanie stworzyć nowego pomiędzy zleceniami.

Czasem, kiedy odzywa się do mnie nie do końca zdecydowana osoba, to mam możliwość podsunąć projekt, który chodził mi po głowie i jest to wtedy bardzo satysfakcjonujące rozwiązanie.

W jakim miejscu tworzysz? Czy to przestrzeń wspólna z domownikami, czy też osobne, specjalnie przeznaczone ku temu  miejsce?

Na chwilę obecną są to różne miejsca, ale w większości jest to przestrzeń wspólna. Nie mam jeszcze miejsca, które mógłbym nazwać pracownią z prawdziwego zdarzenia, ale układam już sobie w głowie jak ona będzie wyglądać, co się w niej znajdzie i jak miło będzie tam tworzyć i zapraszać najbliższych i gości. Moja praca jest podzielona na kilka różnych aktywności.

Część projektową, komunikację ze społecznością i wszystkie aktywności w Internecie załatwiam w bardzo różnych miejscach, po prostu biorę laptopa i pracuję. Nie muszę mieć idealnych warunków, mogę w międzyczasie zająć się moją córką.

Posty przygotowuję spontanicznie, otwieram folder, wybieram zdjęcie, piszę opis i dodaję od razu na facebooka i insta. Od tego roku zmieniłem styl prowadzenia social mediów, wcześniej była jakby wystawa sklepowa, a teraz jest bardziej po mojemu, bez spiny 😉

Jest część brudna, która związana jest z cięciem, szlifowaniem, klejeniem, malowaniem desek. Te czynności wykonuję w garażu lub kotłowni, a jeśli dopisuje pogoda to z przyjemnością działam na świeżym powietrzu.

Część związaną z pleceniem nici wykonuję zazwyczaj w salonie w towarzystwie najbliższych, chyba że zajmują się portretami to przenoszę się do osobnego pomieszczenia, bo do tworzenia tak skomplikowanych prac muszę osiągać stan zbliżony do Nirvany.

Wszyscy moi najbliżsi wiedzą czym się zajmuję, dopingują mnie i nie dziwią się, że np. jako dorosły facet siedzę w niciach 😉 Wiedzą, że to moja pasja i potrafię się nad tym skupić na całe godziny.

Jak oceniasz sektor rękodzieła w Polsce? Wielu młodych twórców, czytając ten wywiad, może pomyśleć – też tak chcę! Bo przecież każdy rękodzielnik, stojąc na początku twórczej drogi marzy o uznaniu, podziwie, rozpoznawalności własnej marki. Co poradziłbyś dziś tym młodym ludziom, z perspektywy Twojej kariery artystycznej?

Szczerze mówiąc to znam ten świat tak naprawdę od roku 😉 Moja droga zawodowa związana jest z systemami zarządzania jakością, ISO 9001, audytami, kontrolą jakości, analizą ryzyka. I to właśnie w takich tematach wcześniej się obracałem.

Świat rękodzieła zaskoczył mnie swoim rozmachem ale też poziomem zaawansowania, bo okazało się, że w tym świecie są zarówno początkujący, wieczni początkujący czyli ludzie, którzy przez lata się nie rozwijają i nie robią prawie żadnych postępów, są ludzie którzy w social mediach czują się jak ryba w wodzie, są też osoby które rozwinęły ogromne biznesy w oparciu o rękodzieło. Świat ten jest naprawdę bardzo zróżnicowany i naprawdę wiele można się nauczyć.

Poznałem wiele wartościowych osób, które bardzo mi pomogły zwłaszcza na początkowych etapach mojej twórczej działalności. Wiele osób od samego początku mnie dopingowało, mam tu na myśli rodzinę i osoby z bliższego czy dalszego otoczenia. Cieszę się, że spotykając się teraz z wieloma osobami, słyszę wiele słów podziwu i wsparcia, że widać rozwój mój i moich prac na przestrzeni tych kilku miesięcy. 

Dlatego serdecznie polecam dołączenie do grup, które skupiają inne osoby zainteresowane rozwojem swoim oraz swojej pasji. Serdecznie polecam w tym miejscu grupy: „Rękodzielnicze Rewolucje. Bank wiedzy, kreacja marki, współpraca”, „Tworzę To” oraz  „Oplotki & Friends”, a także Kingę Maziuk.

Znajdziecie tam bardzo zaangażowane osoby gotowe pomóc Wam w rozwoju Waszej pasji, w wejściu w świat social mediów lub po prostu weprzeć w burzy mózgów jeśli macie jakiś pomysł ale nie jesteście pewni czy to dobry kierunek.

Ja bardzo dużo tematów na początku konsultowałem z innymi, bardziej doświadczonymi osobami, aby przed podjęciem decyzji zdobyć komplet informacji i rozważyć możliwe konsekwencje. Oczywiście decyzja zawsze jest moja, ale nie warto zamykać się w bańce własnego ego. Teraz wszystko jest łatwiejsze ale jest praca, którą trzeba wykonać.

Dlatego warto też poznawać innych twórców, nawet jeśli tworzą w zupełnie innej technice niż Wy to mają takie same codzienne problemy związane z motywacją, prowadzeniem profilu, zaprojektowaniem wizytówki czy zamówieniu odpowiedniego opakowania do wysyłek. Dlatego warto nawet samemu się odezwać i zapytać o opinię, to nic nie kosztuje a może być początkiem wspaniałej znajomości.

Polecam również testować, testować i jeszcze raz testować. Materiały, techniki, programy do grafiki, video, wszystko. Tylko wtedy można zdecydować się na najlepszą dla nas formę sztuki, sposób obróbki video czy wybór najlepszych materiałów do tworzenia. Nikt za nas tej pracy nie wykona i nie jest powiedziane, że moje projekty będą prezentować się równie okazale tylko dlatego, że użyłem tej samej nici.

Przygotujcie się też na ciągłe wątpliwości i niepewność co do własnego kunsztu. Na początku to norma. Nabierzecie pewności siebie wraz z coraz lepszym poznawaniem tego ogromnego świata jakim jest świat rękodzieła. Grunt to cały czas się rozwijać i starać się coś poprawić w swoich dziełach.

Czy istnieje dużo mitów i stereotypów dotyczących prowadzenia marki handmade? I czy mogą one utrudniać decyzję dotyczącą kwestii typu – zostawiam etat, będę zajmować się rękodziełem?

Znam takie sytuacje, ale bezpośrednio się z nimi nie spotkałem. Myślę, że ogromne znaczenie ma to jak my sami o sobie myślimy. Jeszcze w czerwcu nagrywając pierwsze video, mówiłem w nim, że nie czuję się artystą, raczej twórcą itp.

Pokazałem przed publikacją to video mojemu znajomemu, specowi od prezentacji (pozdrawiam Sławek!), który opieprzył mnie, że nie ma co się biczować, bo ludzie wcale tak nie myślą. I faktycznie skorzystałem wtedy z innej wersji video, która była normalna.

Dzisiaj mam za sobą wiele projektów, współprac, klientów, a także wiele wyzwań i aktów odwagi, o które wcześniej bym siebie nie podejrzewał. Nie mam  dziś problemu z tym aby powiedzieć, że jestem artystą i czuję się jak artysta. Większość projektów jest całkowicie autorska i doskonalona przeze mnie.

Fakt, są prace, które są w jakimś stopniu odtwórcze, bo na przykład takie było zamówienie, jednak rozwijam te projekty tak, aby dodać coś od siebie.

To znaczy, że wyszedłem z postrzegania siebie i branży przez pryzmat opinii i stereotypów. Myślę nieszablonowo, wymyślam cały czas nowe pomysły na swoją drogę, robię rzeczy jakich nikt przede mną nie robił, nie boję się odezwać do największego polskiego producenta nici.

Współpraca z firmą Ariadna to jeden z moich największych życiowych sukcesów, ponieważ urzeczywistniłem plany, które rodziły się w mojej głowie na początku epidemii. Pomysł String Artu inkubował u mnie od 2015 roku. Wróciłem do niego w 2019, a eksplodował w 2020 roku za sprawą korona wirusa.

Dziś, na początku 2021 roku czuję się naprawdę dobrze, mam już bogate portfolio,  coraz mniej obaw, a coraz więcej planów. Moją misją jest nie tylko aby cała Polska dowiedziała się czym jest string art.Chcę również nauczyć wszystkich zainteresowanych jak to się dokładnie robi.

Pojawiają się na mojej drodze wspaniałe osoby, które mi pomagają, a czasem ja pomagam im, mam wspaniałych klientów i cudowny support w postaci mojej najbliższej rodziny, czyli żony Aleksandry i córki Małgosi, a także rodziców i rodzeństwa. Cieszę się, że rodzice mogą oglądać efekty mojej ciężkiej pracy, a córka od małego widzi ojca z pasją.

Myślę, że stereotypy dotyczące tej pracy faktycznie mogą utrudniać decyzję o rezygnacji z pracy na etat.  Ja obecnie nie mam takich problemów, ponieważ mam bardzo ciekawą pracę inżyniera jakości, która wciąż mnie rozwija i co najważniejsze opiera się na relacjach z ludźmi, znam prawie wszystkich w firmie.

Łączę moją pracopasję i pracę na etat. Nie wiem czy będzie tak zawsze, bo życie bywa nieprzewidywalne, ale trzymam rękę na pulsie.

Nie od razu trzeba rzucać wszystko  i porywać się na własny biznes jako główne źródło utrzymania. Warto na początek ograniczyć wszystkie tematy, które nie są związane z twórczością i tylko rozpraszają. W moim przypadku zrezygnowałem z gry na gitarze oraz rozwoju stolarstwa.

To był bardzo satysfakcjonujący kierunek bo kocham pracę w drewnie. Nie byłem jednak w stanie pogodzić rodziny, pracy zawodowej, pracy weekendowej jako kelner, string artu, stolarstwa i jeszcze prowadzenia social mediów.

Po odcięciu stolarstwa zyskałem dodatkowy czas i przestrzeń do skupienia się na rodzinie i string arcie. W tym roku nie planuję już pracy weekendowej, więc na pewno pozytywnie odbije się to na rozwoju string artu oraz spędzaniu czasu z rodziną. Z tego bardzo się cieszę, ale by do tego dojść to była długa i wyboista droga. Polecam każdemu uzbroić się w cierpliwość.

W jakich miejscach w sieci można zobaczyć i nabyć Twoje prace?

Obrazy oraz portrety możecie zamówić i kupić kontaktując się ze mną poprzez adres email: stringartpolska@gmail.com Serdecznie zapraszam do kontaktu, zadbam o Wasze ściany 😉

Mnie i moją twórczość znajdziecie w moich miejscach w Internecie:

https://linktr.ee/string_art_nuance – zbiorczy link do moich kont, video, tutoriali oraz wywiadów

Bezpośrednie linki:

https://www.instagram.com/string_art_nuance

https://m.facebook.com/String-Art-Nuance-110602397342085/?ref=bookmarks

http://www.stringartpolska.pl/



Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Social media & sharing icons powered by UltimatelySocial
Facebook
Facebook