Przejdź do treści

HANDMADE YOUTH AMBASSADORS Programme – Ewa Genge pierwszym Ambasadorem Rękodzieła

W ramach kampanii HANDMADE YOUTH AMBASSADORS , będącej częścią międzynarodowego partnerstwa strategicznego pn. „HANDMADE(YOUTH)”, realizowanego poprzez program Erasmus + , tytuł pierwszego Ambasadora Rękodzieła przyznajemy z dniem 4 marca 2021 roku Ewie Genge, specjalistce wykonującej biżuterię w technice sutaszu, twórczyni społeczności na platformie FB – „Ogarnij sutasz z Ewą”, propagatorce rękodzieła, rozwijania swoich pasji, organizatorce szkoleń i kursów w zakresie nauki zarówno podstaw sutaszu i rozwijania swoich umiejętności, właścicielce sklepu z półfabrykatami niezbędnymi do wykonywania tej pięknej pasji – „Skarbiec Ewy”.

Zapraszamy do przeczytania wywiadu z Ewą 🙂

W jaki sposób odkryłaś w sobie pasję do sutaszu?

To był po prostu impuls, można powiedzieć śmiało, że jak grom z jasnego nieba. Zobaczyłam w telewizji kobietę, która przyniosła do studia cudowną biżuterię sutasz… mnóstwo kolorów, wzorów, dodatków… Było to dla mnie coś zachwycającego i już wtedy wiedziałam, że muszę się nauczyć tworzyć taką biżuterię 🙂 Miało to miejsce wiele lat temu bo w 2013 roku, od tamtej pory minęło więc już 8 lat.

Wówczas nawet nie słyszałam o „czymś takim” jak sutasz. Weszłam w Internet i poszukałam  informacji oraz zdjęć na ten temat. Wtedy to oczy otworzyły mi się jeszcze bardziej, bo zobaczyłam, że to nie jest żadna nowość lecz biżuteria, która jest tworzona od  dość dawna nie tylko w Polsce,  ale i na świecie.

Niestety w tamtym czasie nie było zbyt dużo poradników czy dokładnych tutoriali o tym jak tworzyć, szyć, jakich materiałów używać, czego unikać itp. Po prostu kupowałam więc sama półfabrykaty,  materiały i sama je testowałam, sprawdzając,  czy są dobrej jakości i jakie dają efekty… To wszystko robiłam wieczorami (po 21:00) i w nocy, bo rano musiałam iść do pracy- pracowałam wówczas w sektorze administracji.

Mimo, iż poranki były bardzo trudne po kilku godzinach snu, a w czasie szycia sznurki wyginały się i koraliki uciekały, nie chciałam się poddać, bo tworzenie dawało mi niezwykłą radość, satysfakcję i relaks… Czułam, że to pasja, której szukałam przez wiele lat.

Od dziecka lubiłam sama coś robić, inaczej niż wszyscy, tak by było to „po mojemu”, lubiłam kreatywne projekty, ale żaden nie zafascynował mnie tak bardzo jak sutasz. Sutasz daje nieskończoną ilość wzorów, form, kolorów… można z niego tworzyć wszystko i to w dowolnym stylu np. biżuterię prostą, elegancką, młodzieżową, bogatą czy nawet gotycką. Tu nic nas nie ogranicza, chyba, że nasza wyobraźnia.

Co ma wpływ na Twoje twórcze decyzje, wybór kolorów, materiałów, technik itp.?

Prawdę mówiąc największy wpływ na moje projekty ma tylko moja wyobraźnia 🙂 Zawsze lubiłam tworzyć coś innego niż wszyscy, coś nieszablonowego, unikatowego- dlatego też sutasz to dla mnie idealna technika biżuteryjna. Często motywacją i inspiracją było używanie i łączenie kolorów, dodatków, jakich nie widziałam jeszcze w biżuterii.

Chciałam pokazać, że sutaszem można się bawić, że można zaszaleć, dawać przeciwstawne kolory, łączyć to co wydaje się totalną katastrofą. Już wiele lat temu łączyłam np. oliwkę z jasnym różem, czy czerwień z niebieskim- choć wtedy te połączenia były rzadko stosowane.

Bardzo lubię też eksperymenty w biżuterii, a więc tworzenie oryginalnych wzorów, nie takich prostych, podstawowych. Nigdy ich nie planowałam, nie rysowałam, po prostu tworzyłam szyjąc, wyginając sznurki, dodając kolejne elementy. Nigdy nie wiedziałam, jak będzie wyglądał efekt końcowy. I to było dla mnie najwspanialszym relaksem.

Jedynie gdy otrzymałam zamówienie by zrobić coś wg konkretnych wskazówek, byłam ograniczona tym zakresem. Dlatego też najbardziej kocham tworzenie wg siebie i tego co mi w duszy gra.

Czasem zdarzało się, że potrafiłam kupić jakąś biżuterię dla np. listka, który tam był, bo chciałam użyć go do sutaszowej biżuterii. Innym razem zobaczyłam srebrną biżuterię (długi łańcuszek przedkładany przez uszko) i stał się on dla mnie inspiracją do tego by zrobić coś w podobnym stylu tylko z sutaszu 🙂 Tak więc jak pisałam… sutasz to dla mnie najwspanialsza technika na świecie… bo nie ma ona żadnych ograniczeń.

Jaki wpływ na Twoją twórczość ma miejsce, w którym tworzysz? Czy ważny jest panujący w nim nastrój, atmosfera, porządek, lub wręcz przeciwnie- może panuje w nim artystyczny nieład?

Zawsze lubiłam mieć dobrą atmosferę do tworzenia biżuterii, dlatego też gdy pracowałam na etacie tworzyłam ją wieczorem gdy dzieci poszły już spać. Miałam wtedy ciszę i spokój, nikt nic od mnie nie chciał, byłam tylko ja, sznurki i koraliki 🙂

Robiłam dobrą herbatę lub kawę, włączałam muzykę lub różnego rodzaju podcasty, szkolenia i słuchając zatapiałam się w moim sutaszowym świecie. Czułam, że biżuteria sutasz to coś z czym chcę związać swoją przyszłość, dlatego chciałam ten czas wykorzystywać także na doszkalanie się w tym jak zrezygnować z etatu by rękodzieło stało się moją jedyną pracą.

Na początku tworzyłam w kuchni, remontowałam wtedy dom i było to jedyne możliwe miejsce do takich zajęć. Każdego wieczoru wyciągałam z komody w przedpokoju wielkie pudełka, w których poukładane były wszystkie sznurki, dodatki i koraliki i zanosiłam na kuchenny stół. Każde pudełko było z czymś innym, a że ja nigdy nie wiedziałam co mi wyobraźnia podpowie, przynosiłam je wszystkie 🙂 Oj dużo tego było.

Od zawsze lubiłam porządek, dlatego też w pudłach były mniejsze pudełka, pudełeczka, fiolki itp. Wszystko poukładane wg rodzaju, lub kolorów. Łatwiej mi było się w tym odnaleźć, szybciej wiedziałam gdzie co jest. To bardzo ułatwia pracę. Lubię, gdy wszystko ma swoje miejsce. Artystyczny nieład bardziej mnie rozprasza, nie potrafię się wtedy skupić, ciągle coś poprawiam, układam, zamiast skoncentrować się na tworzeniu.

Jestem zdecydowanie z tych artystek, które lubią tworzyć w uporządkowanym miejscu.

Tworzenie w „kuchni” trwało kilka lat i nawet codzienne odnoszenie wszystkiego do przedpokoju nie sprawiło, iż się poddałam i zrezygnowałam z sutaszu… ja go po prostu tak pokochałam, że żadna przeszkoda nie była w stanie tego zmienić.

Po wyremontowaniu części domu, stworzyłam swoją wymarzoną pracownię, taką, z której mogłam nie wychodzić… była jak z bajki a ja czułam się jakbym latała nad ziemią siedząc w niej.

Z czasem gdy moja twórczość sutaszowa rozwinęła się i gdy miałam już bardzo duże grono klientek, postanowiłam zostawić etat i skupić się jedynie na tworzeniu biżuterii. Oczywiście długo się do tego przygotowywałam, to była ważna decyzja w moim życiu.

Powiem więcej… to była najlepszą decyzja w moim życiu. Zajęłam się jedynie tworzeniem sutaszu i każdego dnia czekałam, aż wszyscy domownicy pójdą do swoich zajęć (praca, szkoła, przedszkole), bym ja mogła sama w ciszy szyć i cieszyć się moją wymarzoną pracownią…

Czy tworzenie biżuterii sutasz to jedyne Twoje dzisiejsze zajęcie? Czy robisz coś jeszcze co daje Ci także satysfakcję?

Ojjj nie, sutasz to początek całego szeregu rzeczy, które robiłam lub robię obecnie. Ale od początku…

Gdy pracowałam na etacie zaczęłam tworzyć biżuterię sutasz. Trwało to 4,5 roku gdy robiłam obie te rzeczy naraz. Po tym czasie stwierdziłam, iż trzeba coś wybrać, albo etat państwowy albo swój. Wybrałam swój.

Każdego dnia wstawałam rano i przez 8 godzin tworzyłam wyłącznie biżuterię sutasz- wg swojej fantazji lub na zamówienie. Czasem prowadziłam także warsztaty stacjonarne u siebie w domu. Wtedy też wpadłam na pomysł by założyć grupę na fb, w której będę mogła uczyć i pokazywać jak tworzyć tą cudowną biżuterię, bo zawsze lubiłam dzielić się wiedzą.

Założyłam darmową grupę „Ogarnij sutasz z Ewą”, do której każdego dnia dołączały nowe osoby. Prowadzenie grupy bardzo mnie wciągnęło i pochłonęło, ciągle wymyślałam nowe tematy, posty, zabawy, darmowe warsztaty. Grupa rosła w siłę 🙂 Miałam wtedy swój sutasz i grupę. No ale, że sprzedać mogłam tylko to co zrobiłam, a chciałam zarabiać więcej pomyślałam o tworzeniu kursów online, na których już konkretnie mogłabym pokazywać jak uszyć dane kolczyki czy naszyjnik.

Wykupiłam więc szkolenia, na których dowiedziałam się jak nagrywać video, jakich programów używać, co robić a czego nie. Powstał pierwszy kurs… który się całkiem dobrze sprzedał. Do listy moich zadań doszła wtedy 3 rzecz 🙂 Tak działałam przez długi czas aż do następnego pomysłu…. Zawsze lubiłam używać w biżuterii unikatowych materiałów, takich oryginalnych, jakich nie ma nikt, tak by mój sutasz wyróżniał się właśnie tą niepowtarzalnością.

Wymyśliłam, że może warto  sprowadzić coś czego nie ma w naszych sklepach z półfabrykatami do biżuterii, tak by inne osoby z grupy, którą prowadziłam także mogły tworzyć z takich materiałów. I wtedy założyłam kolejną grupę, w której w wyznaczonym czasie wystawiałam album z różnymi świetnymi i unikatowymi produktami- a przyznam, że sprzedawały się one jak ciepłe, a nawet gorące bułeczki 🙂

To sprawiło, iż stwierdziłam- muszę mieć swój sklep z półfabrykatami do biżuterii- ale nie taki zwykły, a taki, który oprócz fantastycznych produktów będzie miał także duszę, serce a każda paczka, zostanie tak zapakowana jakbym sama pragnęła ją otrzymać. Powstał mój Skarbiec Ewy.

Skarbiec pochłonął cały mój czas, tak że tworzenie biżuterii sutasz powoli zaczęłam odkładać na bok. Prowadzenie sklepu to naprawdę trudna i ciężka praca, zwłaszcza gdy robi się wszystko samemu- sklep, zdjęcia, grafiki, opisy, promocję, cały marketing, wysyłkę no i oczywiście jeszcze pakowanie zamówień.

Naprawdę duuuuużo tego, ale uwielbiam tę pracę, wszystko co jest związane ze Skarbcem, daje mi to bardzo dużo radości i satysfakcji. Zwłaszcza gdy otrzymuję przemiłe wiadomości od klientek o pięknie zapakowanych paczkach czy miłych gratisach i krówce, co jest u mnie oczywiście w każdym zamówieniu.

Mimo tak wielu obowiązków przy sklepie sutasz nadal jest w moim sercu, bo przecież wszystko od niego się zaczęło 🙂 Dziś prowadzę sklep i grupę i by chociaż na chwilę znowu „zatopić się” w sutaszu prowadzę darmowe warsztaty online, w czasie których pokazuję krok po kroku w jaki sposób tworzyć biżuterię sutasz. Warsztaty odbywają się zawsze na fanpagu Skarbca Ewy, tak by każdy mógł je zobaczyć i być może zakochać się w sutaszu tak jak ja to zrobiłam wiele lat temu.

Dziś jestem bardzo szczęśliwa, że wiele lat temu podjęłam decyzję o tym by prowadzić jedynie swoją działalność- to była najlepsza decyzja w moim życiu 🙂

Jak oceniasz branżę rękodzielniczą w Polsce? Co poradziłabyś dziś młodym ludziom myślącym na poważnie o zajęciu się zawodowo rękodziełem? Na co powinni zwrócić szczególną uwagę mierząc się z tym niełatwym przecież wyzwaniem i wielką konkurencją?

Na dzień dzisiejszy rękodzieło jest coraz bardziej cenione w Polsce. Po fali chińskich produktów różnej jakości, jakimi dużo ludzi się zachłysnęło, zaczęliśmy inaczej patrzeć i doceniać polskie rękodzieło- jego jakość, wartość, staranność, niepowtarzalność i dobry styl. Dzięki temu, iż prace handmade są coraz bardziej cenione, zajmuje się nim również coraz więcej ludzi- co rodzi dużą konkurencję wśród artystów.

Dlatego tak bardzo ważne jest by w swoim rękodziele się wyróżnić, przyciągnąć uwagę i wprowadzić w zachwyt odbiorców. Jednak by to osiągnąć i zdobyć szerokie grono fanów musi pamiętać, iż nie tylko piękne produkty są nam potrzebne a cała ta „niewidzialna dla odbiorcy otoczka” jaką wykonujemy by je pokazać.

Często artysta tworzy cudne prace lecz nie potrafi ich pokazać, zaprezentować, przez co bardzo dużo traci. By zaistnieć w świecie handmade i by rękodzieło było naszą pracą zawodową musimy pamiętać przede wszystkim o fotografii i marketingu. Tak, tak… to bardzo ważne o ile nie najważniejsze zaraz po tworzeniu. Co nam po cudownym sutaszu, który na żywo zapiera dech w piersi, jeśli na zdjęciu wygląda jak „kiczowaty i amatorski twór”. By pokazać pracę na miarę dzieła, nasze zdjęcia też muszą tak wyglądać i wcale nie jest to trudne, wystarczy włożyć w to troszkę pracy by w warunkach domowych, bez wydawania fortuny na sprzęt zrobić naprawdę świetne fotki.

Wiem co mówię, bo sama tę drogę przechodziłam…. Od lampy błyskowej i totalnego koszmarku do zdjęć, które stały się moją wizytówką a osoby, nawet nie czytając mojego logo wiedziały, iż to moje prace. Jednak potrzeba dużo chęci i zaparcia by wszystkiego się nauczyć- to tylko zależy od nas jak bardzo chcemy by rękodzieło było naszą pracą. U mnie miłość do sutaszu była ogromna, a to sprawiło, iż chciałam osiągnąć w nim bardzo dużo i dzięki temu tak się stało 🙂

Kolejną kwestią oprócz zdjęć jest marketing bardzo szeroko pojęty, przecież gdzieś musimy prezentować swoje prace, mieć miejsce w sieci. Załóżmy fanpage, stronę, pokażmy innym co tworzymy, chwalmy się na innych grupach na fb, bądźmy konsekwentni w działaniach, publikujmy często posty, twórzmy swój wizerunek i budujmy swoją markę produktów, bądźmy atrakcyjni jako twórcy dla naszych odbiorców, piszmy o naszych dziełach w sposób ciekawy, tak by pokazać, że to coś wyjątkowego… nie piszmy „taka tam chusta” tylko „moja wiosenna, energetyczna chusta idealna do beżowego płaszcza”, działajmy na wyobraźnię odbiorców, pokażmy do czego możemy coś wykorzystać, ubrać… jeśli my sami będziemy pisać „ jakaś tam…” tak też będą odbierać nasze prace inni, jako „jakiś tam produkt”- nic specjalnego.

Dlatego ceńmy się i nasze rękodzieło, bo to jak sama nazwa mówi dzieło naszych rąk a jeśli my nie będziemy sami się cenić inni również nie będą.

Pamiętajmy również, że jeśli pracujemy na etacie i dopiero odkryliśmy swoją pasję, która nas pochłonęła, nie rzucajmy od razu pracy etatowej. Zaciśnijmy zęby i postarajmy się o to by dobrze przygotować się do własnej działalności.

Zamiast wieczorami oglądać filmy słuchajmy szkoleń marketingowych, podcastów, uczmy się robić zdjęcia, załóżmy swój fanpage, markę, powoli zdobywajmy klientów… gdy to opanujemy, a ilość zamówień i zainteresowanie naszymi produktami będzie duże, wtedy zróbmy ten wielki, śmiały krok- krok ku swojej działalności i pasji.

To wymaga bardzo dużo odwagi, poświęcenia i chęci, bo pamiętajmy, że „praca na swoim” to nie praca 8 godzin dziennie jak na etacie, tylko o wiele więcej, ale wtedy pracujemy już tylko na siebie i od nas tylko zależy ile będziemy zarabiać i jak znana będzie nasza marka.

W jakich miejscach w sieci można zobaczyć i nabyć Twoje produkty?

Obecnie moją główną działalnością jest sklep internetowy z półfabrykatami do tworzenia biżuterii czyli mój Skarbiec Ewy. Znajdują się tam produkty do tworzenia biżuterii w różnych technikach, ale iż jestem sutaszystką i sutasz jest mi najbardziej bliski sercu to właśnie sznurki do sutaszu są w nim wyjątkowe gdyż… sama je produkuję 🙂 tak dokładnie… jestem także producentem  sznurków sutasz.

Dzięki temu, iż sama tworzyłam sutasz przez wiele lat, wiem co jest ważne, co ułatwia szycie, co sprawia, że sznurki same się układają- taki sutasz właśnie produkuję, by szycie z niego było przyjemnością i każda nawet początkująca osoba świetnie sobie z nimi radziła.

Oczywiście w moim Skarbcu Ewy znajdziecie nie tylko produkty do biżuterii ale także szereg tutoriali i warsztatów online 🙂

Mój Skarbiec Ewy znajdziecie tutaj.

Kolejnym miejscem w sieci jest mój fanpage Skarbiec Ewy, na którym często prezentuję różnego rodzaju zabawy, wyzwania, prowadzę warsztaty online z tworzenia sutaszu, przedstawiam promocję i nowości skarbcowe»

Ogarnij sutasz z Ewą” to zamknięta grupa na FB, w której uczę od podstaw jak tworzyć biżuterię sutasz, inspiruję, pomagam, doradzam, prowadzę livy, motywuję a jak trzeba dam przysłowiowego „kopniaczka” by zebrać się i nabrać chęci do życia 🙂 to grupa szczególnie bliska memu sercu. Staram się by atmosfera w niej była naprawdę ciepła i domowa, tak by każdy czuł się w niej dobrze i swobodnie. Uwielbiam ją 🙂

Zapraszam do niej każdą osobę, która chciałaby nauczyć się sutaszu i być może pokochać go tak bardzo jak ja 🙂

W sieci możecie mnie również znaleźć na Instagramie lub na YouTube – mój kanał to oczywiście Skarbiec Ewy 🙂

Dziękuję bardzo za możliwość przedstawienia się w tak wspaniałym miejscu. Jest mi niezmiernie miło i czuję się wyróżniona. Cieszę się, iż mogłam napisać o sobie kilka słów i pokazać, że czasem z małego ziarnka zainteresowania może wyrosnąć ogromne drzewo pasji.

Dziękuję i pozdrawiam Was serdecznie. Trzymam kciuki za wasze plany, marzenia i cele, by się spełniły- lecz pamiętajcie do tego nie trzeba zaklęcia wróżki ale chęci, determinacji, pracy i przede wszystkim serca do rękodzieła.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Social media & sharing icons powered by UltimatelySocial
Facebook
Facebook